wtorek, 20 stycznia 2015

Mała Emily


Emily to najlepsza przyjaciółka mojej córeczki. Pogodna i zawsze uśmiechnięta dziewczynka 
z dużymi niebieskimi oczami i blond loczkami. 
W naszym ogrodzie przed domem był plac zabaw gdzie stały m.in. ich ulubione huśtawki. Dziewczynki uwielbiały spędzać czas razem. Emily codziennie do nas przychodziła. 
Czasem nie można było ich rozdzielić. Wręcz płakały, gdy trzeba było rozejść się do domów.

Pewnego słonecznego dnia dziewczynki bawiły się 

w ogrodzie a ja siedziałam przed domem na tarasie i czytałam książkę. W domu zadzwonił telefon, przerwałam czytanie i poszłam odebrać. 
Ledwo zdążyłam podnieść słuchawkę i usłyszałam pisk opon i krzyk dziecka. 
Rzuciłam telefon i pobiegłam do ogrodu. Na drodze leżała Emily cała we krwi a moja córeczka stała nieruchomo tuż przed nią i wpatrywała się w ten makabryczny widok. Nie wiem dlaczego wybiegła na drogę i jak sama otworzyła bramkę. Sprawca wypadku uciekł. Zabrałam moje dziecko i zadzwoniłam na pogotowie i policje. 
Niestety dziewczynka nie przeżyła wypadku. 

Kilka dni później przygotowywałam obiad. Spojrzałam w okno na ogród i drogę i przypomniałam sobie całą sytuację. Ciarki przeszły mi po plecach, postanowiłam o tym nie myśleć i wróciłam do gotowania. Coś spowodowało, że jeszcze raz spojrzałam w okno i jedna z huśtawek zaczęła się bujać. Drzewa i krzewy też ruszały się w tę i drugą stronę a więc to przez wiatr, pomyślałam. 
Zawołałam córkę, męża i zasiedliśmy do obiadu. 

Wieczorem kiedy weszłam do pokoju córki, zobaczyłam że siedzi na podłodze, patrzy w jeden punkt przed siebie i coś mówi. Zapytałam co się stało, a ona odpowiedziała mi, że bawi się z Emily.

Zamarłam, nie wiedziałam co powiedzieć. 

Wyszłam z pokoju i natychmiast zadzwoniłam do psychologa córki powiedzieć o problemie. Rano pojawiłyśmy się w gabinecie. Córka nie odpowiadała na pytania dotyczące Emilki. Pani psycholog stwierdziła, że córeczce brakuje kontaktu z dziewczynką i udaje że się z nią bawi. 
Nie przekonało mnie to, co usłyszałam. W domu sama porozmawiałam z córką ale mi też nie chciała nic powiedzieć i wybiegła do ogrodu. 
Poszłam za nią i obserwowałam. Usiadła na huśtawkę a chwile po tym huśtawka obok też zaczęła się bujać. Przecież to niemożliwe, powiedziałam na głos sama do siebie. Podeszłam do niej i chciałam usiąść na bujającej się pustej huśtawce. Odpowiedziała że tutaj siedzi Emilka. 
Pomyślałam że moje dziecko zwariowało. 

Z mężem postanowiliśmy, że zmienimy miejsce zamieszkania. Tylko w ten sposób córka mogła zapomnieć o tym wszystkim. Zostawiliśmy ogłoszenie, że dom jest do wynajęcia. Okolica jest bardzo ładna i spokojna i szybko znaleźli się nowi lokatorzy. Kilka dni później zadzwonił telefon od kobiety która wynajęła dom razem z mężem.

Zaczęła krzyczeć, że chcą odzyskać swoje pieniądze, że dom jest nawiedzony i nie zostaną tu ani chwili dłużej. Huśtawka w ogrodzie buja się cały czas, a kiedy przestaje to poruszają się przedmioty w domu. Głos kobiety w słuchawce był tak głośny, że usłyszała to moja córka, podeszła do mnie i powiedziała:

Mamusiu, 

Emily przychodziła do nas codziennie i nadal przychodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz